Forum www.braterskieprzymierze.fora.pl Strona Główna www.braterskieprzymierze.fora.pl
Witaj Nieznajomy! Trafiłeś właśnie na forum Braterskiego Przymierza! Klanu z zasadami i historią! Poznasz tutaj kilku ciekawych ludzi i weźmiesz udział w sesjach fabularnych. Po prostu zarejestruj się albo napisz do Przywódcy na gg. Nr: 10358881. ZA BP!!!
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Podanie: Cartheron Crust

 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum www.braterskieprzymierze.fora.pl Strona Główna -> Zatwierdzone (rekrutacja)
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Cartheron Crust
Gość






PostWysłany: Sob 8:29, 03 Sty 2009    Temat postu: Podanie: Cartheron Crust

1 ) *Cartheron Crust, dzisiaj potocznie znany jako Wyrok, był niegdyś wysoko cenionym najemnikiem. Wykonywał robotę bez gadania i nigdy nie zrywał kontraktów. Nie wyróżniał się z tłumu swoich ludzi. Był wysoki, o wychylonej głowie, szerokich barach, zakuty w żołnierską, zadbaną, szmelcowaną na niebiesko zbroję. Był rozpoznawalny tylko dzięki półtoraręcznemu mieczowi, który nosił na plecach zawieszony w stalowych obręczach. Był to nietypowy miecz o niezwykle długim trzonie oraz stosunkowo krótkiej głowni w dodatku z ułamanym sztychem. Pochodzenie jego i ludzi mu służących jest nieznane, nigdy nikomu o sobie nie opowiadali. Niestety jako anonimowi najemnicy mieli pozostać aż do śmierci, która nastąpiła bardzo niespodziewanie szybko. Ta smutna historia zaczęła się w momencie podpisania kontraktu dla Wielkiego Paszy z Calimshanu. Zadanie było proste, musieli wkroczyć zbrojnie do pewnej wioski podlegającej opodatkowaniu Wielkiego Paszy ponieważ chłopi zaczeli się buntować, jednoczyć a nawet zbroić przeciwko władzy. Zadanie wyglądało na niezbyt wymagające. Obecność najemników miała ich uspokoić a wybrani żołnierze w między czasie mieli odnaleść i zlikwidować osoby odpowiadające za te wydażenia. Wszystko zmieniło się diametralnie już w pierwszą noc, kiedy to Cartheron wysłał swoich najlepszych ludzi na poszukiwania przywódców buntu. O tym co się stało tamtej nocy można by napisać wiele mrocznych i krwawych ballad. Wam wystarczy wiedzieć, że odpowiedzialność spoczywa na kadrze Czerwonych Magów, specjalizujących sie w dziedzinie zauroczeń i nekromancji. Tej nocy Cartheron Crust musiał stanąć na przeciwko tych ludzi, których kochał najbardziej, musiał spoglądać w oczy żołnierzy i żołnierek, których przysięgał bronić, a których teraz zabijał. Niestety śmierć potwornie zauroczonych najemników to był dopiero początek. Czerwoni magowie byli przygotowani na wszystko bardzo skrupulatnie, mieli gotowe rytuały, dzięki którym poczeli tworzyć armię bezmyślnych niumarłych. Pozornie łatwa misja bardzo szybko przerodziła się w koszmar, w którym Crust raz po raz musiał stawać do walki z osobami, które traktował jak rodzinę. Porządek został przywrócony dopiero po trzynastu dniach okropnej walki i to w dużej mierze dzięki pozostałym wojskom Calimshanu stacjonującym niedaleko tragicznej wioski. Owe wydarzenia zmieniły Cartherona z praworządnego człowieka w pozbawionego uczuć, bezlitosnego wojownika. Poprzysiągł, że pewnego dnia, gdy stanie się wystarczająco potężny dokona w niewyobrażalnej skali czystkę skierowaną przeciwko każdej złej istocie używającej mocy magicznej, bez względu na koszta i poświęcenia jakich będzie musiał dokonać. Pierwszym krokiem było dostanie się do Wrót Baldura, gdzie po dziś dzień tworzy armię i szuka sprzymierzeńców.*
][ ) ID:4763
3 ) Imię:Cartheron Crust
4 ) Rasa:Człowiek
5 ) Klasa:Wojownik
6 ) Dni W Krainie:4
7 ) Poziom:8
8 ) Grasz fabularnie czy mechanicznie? Uczę się grać fabularnie.
9 ) Czym się zajmujesz oraz w jaki sposób zarabiasz? Walczę na arenie oraz dowodzę Strażnicą
10 ) Dlaczego chcesz do nas dołączyć? Zostałem zaproszony przez waszego dowódcę.
11 ) Co możesz nam zaoferować i czego od nas oczekujesz? Oczekuję od was wsparcia w postaci wiedzy oraz szerokiej współpracy w przyszłości. Mogę wam zaoferować swój miecz, honor i przyjaźń a w trakcie odgrywania postaci raczej tylko miecz.
Powrót do góry
Canavar
Długobrody



Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 1218
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ełk
Płeć: Facet

PostWysłany: Sob 12:51, 03 Sty 2009    Temat postu:

[uczysz się grać fabularnie? To zagrajmy. Napisz nam jak docierasz do naszej twierdzy i zaczniemy fabułęVery Happy, btw. obiecujący początek]

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cartheron Crust
Gość






PostWysłany: Sob 14:27, 03 Sty 2009    Temat postu:

Cartheron spędzał ostanio czas w swojej strażnicy osobiście nadzorując jej rozwój. Dzień był ponury, słońce niedawno wzeszło ale mogło by się wydawać, że dzień już się kończy.
Lubił jeść posiłki razem ze swoimi ludźmi dlatego też siedział teraz w stołówce dla żołnierzy, zasępiony konsumował śniadanie oddając się przeróżnym rozmyślaniom.
- Przydała by mi się chętna dziewka, Tempus wie kiedy ostatnio miałem czas na przyjemności - skarżył się w myślach Crust. - We Wrotach jest burdel z dziwkami, powinienem tam zajżeć...
Na twarzy pojawił mu się uśmiech.
- Dowódco.
Uśmiech na twarzy Crusta przybrał drapieżny wyraz.
- Czego chcesz rekrucie? Nie przydzielono ci żadnych zajęć na dzisiaj? A może poprostu lubisz przeszkadzać innym w posiłku? - Zapytał patrząc surowo na jednego ze swoich nowych rekrutów. - Bogowie wiedzą, że trace już do was cierpliwość!
- Przykro mi. Mam dla pana wieści od jednego z weteranów. Wyczerpują sie nasze zasoby żelaza, nasi ludzie mają niekompletne uzbrojenie oraz brakuje nam kowali. W opinii kapitana musimy wstrzymać tymczasowo pobory i zająć się rozwojem naszej twierdzy. Prosił także aby przydzielić mu więcej ludzi do pomocy w zbieraniu podatków z okolicznych ziem.
- To wszystko? - Zapytał z sarkazmem Crust.
- Tak jest dowódco - odpowiedział rekrut, lekko unosząc brwi - za pozwoleniem panie.
- Taaaak? - Odparł zirytowany już Cartheron.
- Panie, chciałbym doradzić szukanie pomocy w mieście. Kiedy ostatnio odwiedzałem Wrota słyszałem o dobrze zorganizowanym klanie krasnoludów. Wszak wiadomo, że znają się oni na robocie. Dowodzi nimi niejaki Ciężkoręki. Jeśli sobie życzysz mogę posłać do nich delegację z proźbą o współpracę. Sądząc po ich reputacji niepowinno być kłopotów, ewentualnie można przydzielić im kilku naszych zbrojnych.
- Nie. Sam się tym zajmę. Poszukam ich osobiście, wszak niechcemy aby wzieli mnie za jakiegoś szlachetnie urodzonego dupoliza, hę? Pozatym mam tam coś do załatwienia w dokach - odpowiedzał.
- Jesteś bardzo bystry człowieku, od tej pory mianuję cię moim osobistym posłańcem-interpretatorem - dodał po chwili.
- Tak jest dowódco - powiedział mrugając, zaskoczony.
- Masz jakieś imię chłopcze?
- Możliwe.
- Więc jak ono brzmi do jasnej cholery?! - warknął Cartheron, wyprowadzony z równowagi.
- Moje imę to Możliwe panie!
Po długiej chwili wpatrywania się w swojego nowego posłańca-interpretatora Cartheron Crust odparł - Dobra, udaj się do kwatermistrza po nowy ekwipunek a potem poszukaj starszego interpretatora w celu uzyskania odpowiedniego szkolenia Możliwe. Możliwe, że wkrutce będę cię pilnie potrzebował.
Dokończywszy śniadanie, wciąż jeszcze zdumiony całym zajściem Crust udał się do stajni po swojego konia. Kilkadziesiąt uderzeń serca później był już w drodze do Wrót Baldura, dosiadając swojego wiernego bojowego rumaka, o tak samo wrednym charakterze jak jego...
Powrót do góry
Cartheron Crust
Gość






PostWysłany: Sob 14:32, 03 Sty 2009    Temat postu:

Przydała by się opcja edycji bo widzę kilka błędów Razz
Mogę teraz tylko prosićaby nikt szczególnie na nie niezwracał uwagi bo pisałem w pośpiechu Wink
Powrót do góry
BeronHeavyhand
Prezes - Kierownik
Prezes - Kierownik



Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 4443
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Facet

PostWysłany: Sob 17:08, 03 Sty 2009    Temat postu:

[Nasza twierdza stoi w górach na północny wschód od Wrót Razz]

Beron, siedząc na dwukółce, wracał właśnie do twierdzy z ładunkiem żelaza. Siedział z nim inny zakapturzony krasnolud. Rozmawiali dość głośno, a Beron co chwila popijał z bukłaku.
- Co, tym razem nie pijesz miodu? Zimno jest, to dziwne... - Spostrzegł toważysz Berona, po czym zaśmiał się.
- Taa Vlynie... nie śmiej się, ale już mi się miód skończył. W twierdzy zapełnię wszystkie cztery manierki.
Brat nie odpowiedział od razu, tylko wzdychnął i szeptem rzucił.
- Bez miodu, jak bez ręki, co? - Klepnął braciszka po plecach i wziął od niego bukłak. - Mnie też suszy.
- Panie! - Do Berona i Vlyna podbiegł krasnolud - posłaniec dowódcy patrolu, który osłaniał transport. - Jakiś jeździec się zbliża w naszą stronę, spławić go? - Wojownik wyszczerzył szyderczo zęby i poprawił skórzane rękawice, okazując tym samym, że pali się do bitki, lecz Beron zbył go machnięciem ręki.
- I na cholerę... Póki nie robi problemów, to i my mu nie robimy. Sprawy amnu i Wrót mnie nie obchodzą, jak wojna dosięgnie naszą twierdzę, to w tedy będziemy walczyć. Daj mu podjechać, zobaczym co to za jeden. W końcu to neutralna droga.
- Ale...
- Nie jesteśmy orkami, żeby każdego atakować, kto nam się nawinie pod topór!
- Tak panie... - Widocznie zrezygnowany, pognał do swojego oddziału, przekazać wieści.
Vlyn nachylił się do Berona, drapiąc się po rudej - zafarbowanej brodzie.
- Jestem przekonany, że nikt go nie posyłał. Dowódca patrolu nie głowił by się samotnym jeźdźcem, temu tutaj po prostu brakuje bitki. - Oboje zaczęli się rechotać na cały głos.
- Oj taak... przez całą tę wojnę za spokojnie ostatnio... hej! Może urządzimy zawody w twierdzy?!
- Dosłownie wyjąłeś mi to z ust. - Oboje znów zaczęli się śmiać. Widać humor im dopisywał.

[Vlyn, to mój brat, ale dla takiego dialogu nie ma sensu nabijać postów. Po prostu piszemy w jednym poście Smile
Co do edycji postów, to nawet ja nie mogę edytować gości. Tylko zarejestrowanych. Jak się zarejestrujesz, to dam Ci możliwość edytowania.]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez BeronHeavyhand dnia Sob 17:10, 03 Sty 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cartheron Crust
Gość






PostWysłany: Sob 21:16, 03 Sty 2009    Temat postu:

Jadąc konno Crust nagle spostrzegł przed sobą małą ekspedycję górniczą.
- Cholerna Tymora się do mnie szczerzy - pomyślał. - Pewnie wracają z jakiejś pobliskiej kopalni sądząc po tym jak głęboko koła ich wozów zagłębiają się w glebie. Te kurduple napewno będą wiedzieć coś na temat tego klanu, o którym wspominał Możliwe, lepiej podjade i ich wypytam.
Po chwili Cartheron mijał tylną straż. Splunął przez konia widząc łypiących na niego wojowników. Wypatrzył nieopodal najwredniej wyglądającego krasnoluda jakiego kiedykolwiek widział do tej pory po czym podjechał do niego i patrząc z góry bezceremonialnie zagadał.
- Kto tu dowodzi?
- Kto pyta? - padła odpowiedź.
- Nieznajomy. A myślałeś, że kto? - Crust odpowiedział wymijającym żołnierskim żartem. - Potrzebuję zaczerpnąć informacji oraz uzupełnić wodę w bukłaku. Myślałem, że jakoś się dogadamy.
Skwaszony krasnolud warknął przeciągle ciągle łypiąc na przybysza. Po chwili zmusił się na odpowiedź.
- Chyba jesteś wporządku. Widzisz tamten wóz? - wskazał przed siebie - Ciężkoręki siedzi tam z bratem. Możesz przejść, tylko nie pajacuj bo odrąbie ci nogi w kolanach i zmusze do ciągnięcia tego wozu.
Cartheron z szyderczym uśmiechem popędził konia, kierując się we wskazanym kierunku.
- Tymora chyba coś kombinuje skoro tak mi dzisiaj sprzyja - szepnął do siebie.
Będąc kilka kroków od wozu przyciągnął już uwagę obu krasnoludów.
- Niezbadane są wyroki boskie, a świat jest mniejszy niż ktokolwiek mógłby sobie wyobrazić. Witam, jestem Cartheron Crust i zdaje się, że to właśnie w poszukiwaniu was wyruszyłem w tę pdróż...
Powrót do góry
BeronHeavyhand
Prezes - Kierownik
Prezes - Kierownik



Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 4443
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Facet

PostWysłany: Nie 5:35, 04 Sty 2009    Temat postu:

- No popatrz Vlynie jaka miła człeczyna. A tamten chciał go atakować... może w końcu spotkaliśmy porządnego mężczyznę z tego ich dziwacznego gatunku! Ha! - Beron zwrócił się do jeźdźca. - Witaj Cartheronie Crustcie. Jam jest Beron Heavyhand, a to jest Vlyn z tym samym nazwiskiem! - Krasnolud klepnął brata w plery i kontynuował. - Szukałeś nas? W jakim to celu, jeśli można wiedzieć? Widzę, że kawałek drogi przejechałeś. Nie gadaj, żeś posłaniec z północy od mego ojca... - Beronowi widocznie zaświeciły się płomyki w oczach.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez BeronHeavyhand dnia Nie 5:39, 04 Sty 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cartheron Crust
Gość






PostWysłany: Nie 7:44, 04 Sty 2009    Temat postu:

- Nic mi nie wiadomo o twym ojcu Beronie, nie on mnie przysyła. Jestem tu z własnych powodów. Chciałem się z wami widzieć by pomówić o współpracy - przerwał na chwilę by przyjżeć się reakcji obu braci - Ostatnimi czasy prześladował mnie pech, zostałem kilkukrotnie okradziony, zaatakowany i pokonany, jakby tego było mało moja strażnica cierpi niedostatek żelaza a co za tym idzie uzbrojenia. Jedynym szczęściem jakie mnie spotkało do tej pory było to, że na was wpadłem. Moim zamiarem jest uzyskanie dostępu do waszych zasobów oraz kowali i płatnerzy waszego klanu. Wzamian moi ludzie wspierali by obronę waszych ziem, karawan i twierdz. Potrafimy także prowadzić wojny. Nieprzeczę, że w przyszłości, gdy staniemy się samodzielni nasza koaalicja będzie trwać dalej dla obupulnych korzyści - zakończył Crust. Strasznie go już suszyło w gardle i miał dosyć patrzenia się na obu co chwile popijających z mianierki, czy czegoś braci. - Jaka jest wasza odpowiedź? - wychrpiał...
Powrót do góry
BeronHeavyhand
Prezes - Kierownik
Prezes - Kierownik



Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 4443
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Facet

PostWysłany: Pon 18:46, 05 Sty 2009    Temat postu:

Beron spoważniał i popatrzył chwilowo na Vlyna.
- Masz strażnicę mówisz. I brak Ci żelaza. - Krasnolud pomyślał podejżliwie o ładunku, który wiezie, ale zaraz się opanował. -Uważasz, że szczęściem było spotkanie nas? Cóż... tego wiedzieć nie możesz, wszak wiedz, że moja rasa jest skąpa i nigdy nie ufa nieznajomym. Do tego twoim zamiarem jest uzyskanie dostępu do naszych zasobów i murzynów... Ale chcesz się dogadać. Nie znam cię ale porozmawiamy... mówisz, że cię okradziono. - Beron pokręcił głową i uśmiechnął się. - A ja nie lubię złodziei! Jak kiedyś złapiesz sprawców, to przyprowadź ich do mojej twierdzy... A właśnie. Twierdza. Tam nieopodal, za zakrętem zaczyna się ścieżka pod górę. Na górze stoi nasza twierdza. - Mówiąc "nasza" machnął ręką w stronę eskorty. Poprawił rękawice i rzekł. -Jeśli chcesz, możesz się tam udać z nami. Pogadamy przy miodzie i piwie. Łap! - Beron rzucił przybyszowi bukłak z wodą. - Jedziesz z nami?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez BeronHeavyhand dnia Pon 18:47, 05 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cartheron Crust
Żółtodziób



Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Facet

PostWysłany: Pon 19:23, 05 Sty 2009    Temat postu:

[odkąd nastała nowa era próbowano mnie okraść 6 razy ale narazie się nikomu nieudało heh Smile wracając do sesji to niewiem jak zareagować na wasze zaprosiny, odgrywam chaotycznie złego weterana... ale złego nie z wyboru a i jego złość jest ukierunkowana na innych złych w dodatku magów etc. pozatym Cartheron szanuje krasnoludy za ich wrodzone zdolności antymagiczne.... eh]

-Eh, gdy odmówię pewnie mnie porąbią na krwawą miazgę - gorączkowo zastanawiał się Crust - pewnie jest w tym też jakiś haczyk, z drugiej strony... jestem cholernie głodny! Eh...
- Przyjmuję zaproszenie. Przydał by mi się odpoczynek i syty posiłek a i lepiej prowadzi się dyplomatyczne dyskusje przy cieple z paleniska. Prowadź krasnoludzie. - Powiedział Cartheron starając się nie zabrzmieć jak wygłodniały wilk.
Po chwili pogrążył się zpowrotem w przeróżne rozmyślania. -Miodek. Hehe... Dziczyzna.... - a na jego twarzy dało się zobaczyć uśmieszek.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BeronHeavyhand
Prezes - Kierownik
Prezes - Kierownik



Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 4443
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Facet

PostWysłany: Śro 18:07, 07 Sty 2009    Temat postu:

- No! A więc mamy gościa panowie!! - Beron zaklaskał w dłonie i powtóżył krzycząc. - Mamy gościa i trza go ugościć po naszemu! Zawijamy do twierdzy! Jazda! Nie każmy tym koniskom marznąć, bo pozdychają.
. Po niedługiej wędrówce transport dotarł na miejsce. Wjeżdżając na górę kilkakrotnie widać było kamienne mury, ale gdy dotarli na sam szczyt, przed nimi wyłoniła sie ogromna, kamienna brama osadzona w stalowych zawiasach. Cała twierdza była przeogromna, kilka wież również posiadała. Ale mimo, że sprawiała dużą z zewnątrz, to nikt nieznajomy nie wiedział, co kryje sie tak naprawdę wewnątrz niej. Krasnoludy, jak to one - żyją w podziemiach. Pełno tuneli, własna kopalnia, większość twierdzy pod ziemią... to co wystawało, to był jedynie początek. Coś, jak korytarz w przedpokoju.
- Wstawaj kurde! - Beron wrzasnął w stronę strażnika. - Czego śpisz, jak nas nie ma w twierdzy??Ktoś musi jej bronić! Gdzie drugi?
- Przepraszam Panie! - Krasnal wstał momentalnie, podpierając się o halabardę i poprawiając hełm na głowie. Jego ruda broda błyszczała od miodu. - Aano Breg poszedł się odlać. - Wytarł usta dłonią i dla odwrócenia uwagi zaczął otwierać bramę. Po chwili obudził się już całkowicie i uśmiechnął się nawet lekko. - A kto panie byłby na tyle tępy, aby atakować naszą twierdzę?!
Wszyscy w pobliżu roześmiali się, łącznie z Beronem i Vlynem.
- Haha, też racja! - Beron zadowolony zsiadł z wozu i podszedł do strażnika. - Weź zbierz jakąś ekipę, wóz do rozpakowania. Acha, no i mamy gościa. Wiesz, co trza zorganizować... - Beron popatrzył się porozumiewawczo na khazada i uśmiechnął się doń.
- No mówić mi nie musisz Very Happy
- Dobra. - Beron odwrócił się w strone transportu rudy i krzyknął. Wprowadzić to do środka, do magazynu dostarczyć! Tam już przejmą robotę inni. Później w sali biesiadnej się zbieramy. - Ber pomachał dłonią na znak "do roboty" i wszedł do środka, zapraszając Cartherona. Vlyn szedł za nimi. - Acha. Zostaw konia, ktoś go zaprowadzi do stajni.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez BeronHeavyhand dnia Czw 23:21, 08 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Canavar
Długobrody



Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 1218
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ełk
Płeć: Facet

PostWysłany: Śro 23:49, 07 Sty 2009    Temat postu:

[BERON pisze się HALABARDA przez samo "h"]
Can w swej komnacie która blisko była wejścia do twierdzy walczył z krasnoludem o swój dobytek...
- Nie! nie oddam ci jeszcze pięciu buteleczek! po czym Beronowi przed nosem mignął lecący krasnal, który rozbił się o przeciwległą ścianę. Za nim wybiegł Can i szybkim ruchem postawił leżącego i powiedział mu
- No to już chyba wytrzeźwiałeś uśmiechając się. Poklepał krasnoluda po plecach i dopiero spostrzegł, że obok niego stoi Beron.
- Oho nasz szef powrócił! zakrzyknął i zza pazuchy wyciągnął buteliczkę wręczając monarsze.
- O nowy! Człeczyna? W zbroji? Paladyn? wystrzelił pytaniami to w twarz tana to w nowoprzybyłego.
- Oh wybacz mi tą arogancję.... Jestem Canavar... Canavar "Can" Deepfury... długobrody tej twierdzy po czym pogłaskał swą kruczoczarną bródkę, która była krótko przystrzyżona i podszedł do gościa wyciągając rękę w jego stronę. W końcu rzucił
- A jak Ciebie zwą panie? W drugiej ręce już trzymał kolejną buteleczkę....


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Canavar dnia Śro 23:51, 07 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cartheron Crust
Żółtodziób



Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Facet

PostWysłany: Nie 22:09, 25 Sty 2009    Temat postu:

-Tego mogłem się spodziewać po krasnoludach, jedna wielka prawie rodzina, praktycznie pozbawieni dyscypliny. Zapowiada się ciekawie...- jak zwykle szeptał pod nosem Crust, łypiąc w strone nadpobudliwego krasnoluda.
-Nazywają mnie Cartheron Crust. Nie jestem rzadnym swiętoszkowatym paladynem paradującym w wypolerowanej, lśniącej puszce. Dowodze kompanią najemników z twierdzy nieopodal Wrót Baldura. Sądzę, że najlepiej będzie jeśli już udamy się na posiłek gdzie w spokoju będziemy mogli się nawzajem poznać. Ciepło z paleniska, jedzenie i napoje są lepsze od progu z przeciągami, hę?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Canavar
Długobrody



Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 1218
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ełk
Płeć: Facet

PostWysłany: Pon 2:01, 26 Sty 2009    Temat postu:

Ale u nas w sali biesiadnej nie ma paleniska, od kiedy Beron przysmalił po pijaku swój kuper zachichotał Can

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum www.braterskieprzymierze.fora.pl Strona Główna -> Zatwierdzone (rekrutacja) Wszystkie czasy w strefie GMT + 3 Godziny
Strona 1 z 1

Skocz do:  

Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin