Autor |
Wiadomość |
Mervelis |
Wysłany: Nie 18:58, 05 Lip 2009 Temat postu: |
|
Maga doszły słuchy z zarośli, jednak zmęczony zrzucił je na karb kaca i zwierząt przy gildyjnych, większy kotek czy lisek nie mógł być niebezpieczny. Chrząknął, gdy po stuknięciu nie rozległa się żadna odpowiedź. Z wyrzutem spojrzał w górę, przed oczami mając twierdzę i mur.Huczne przywitanie, psia ich mać..., warknął, robiąc krok w tył.[/i] |
|
|
Mavest Desh Havelook |
Wysłany: Nie 13:56, 05 Lip 2009 Temat postu: |
|
Mało prawdopodobne, żeby zauważył wielki, czarny, rogaty, łuskowaty, smoczy łeb, który wychylił się z pobliskich chaszczy. W jaszczurczych oczach dobrze znanego wszystkim Nadrila pojawiła się drobna sugestia posiłku, gdy spojrzał na maga, ale zaraz sprowadziła go na ziemię drewniana laga, którą dostał przez grzbiet. Zapomniałeś kretynie, że ćwiczymy kamuflaż?! syknął do niego Mavest. Leż i wtapiaj się w otoczenie! Kiedy ty się wreszcie nauczysz, że nie wszystko co widzisz należy usmażyć i zeżreć. Smok spojrzał na niego z wyrzutem i powrócił do "ćwiczeń". |
|
|
Mervelis |
Wysłany: Nie 8:13, 05 Lip 2009 Temat postu: |
|
Żwirowa dróżka, pod górę , w pełnym słońcu, w towarzystwie sępów nad głową. Mag szedł mozolnie, plując sobie w brodę, co tez naszło go, by przyłączyć się do krasnoludów. Podparł się na kosturze, obserwując zza zakrętu wyłaniające się kontury bramy gildii. Tośmy już są w domu, sięgnął po gąsiorek ze spirytusem, zawieszony u boku pasa. Po raz kolejny przeklął głośniej swą głupotę, miast brać zwykłą wodę, zgubę przyniesie mu alkohol. Mag od siedmiu boleści, co to spirytusu w wodę nie potrafi przemienić. Wziąwszy głębszy łyk, z duszą na ramieniu dalej szedł pod górę, niedługo potem stając przed ogromnymi kamiennym drzwiami. Podrapał się po głowie, widząc kołatkę. Przybierając niewinny wyraz twarzy, zastukał głową kostura w bramę. |
|
|
Tessius |
Wysłany: Nie 0:17, 05 Lip 2009 Temat postu: |
|
Obawiam się, że możesz mnie źle zrozumieć i uznać za niespełna rozumu, ale potrzebowałem trochę ciszy i spokoju, dlatego górskie szczyty były dla mnie wręcz idealne. Cały swój czas poświęcałem polowaniu albo kontemplacji, raz jedno zdarzyła się mała bitka, wtedy to właśnie popsułem włócznie - wzruszył ramionami - na szczęście wszystko dobrze się skończyło, jeśli rozumiesz co mam na myśli? Sądzę, że czas który spędziłem w górach dobrze mi zrobił. Tylko rozmawiać nie było z kim, więc wybacz mi gdybym cię zanudzał na śmierć swoją paplaniną, po prostu już dawno z nikim nie rozmawiałem |
|
|
BeronHeavyhand |
Wysłany: Nie 0:05, 05 Lip 2009 Temat postu: |
|
Krasnolud klasnął w dłonie i zaprosił gestem Tessiusa do środka.
- Zaraz się ściemni, to pogadamy przy ognisku, jak za dawnych dobrych czasów. A włócznią twą zajmie się Iaso - to nasz spec od kowalenia. - Zwrócił się do strażników. - Ty leć zawołaj Iasa. Ostatnio go widziałem w zbrojowni. A ty zawiadom resztę klanu, że mamy gościa. Tylko bez żadnych kretyńskich trąbek, jak ostatnio. Powiedz, żeby ktoś przygotował żarcie i ognisko poza twierdzą w lesie. Chodź Tessiusie. Posprzątam przy wózkach,a ty mi w tym czasie opowiedz, co robiłeś przez całą zimę.
[Przenosimy się do kopalń.] |
|
|
Tessius |
Wysłany: Sob 18:51, 04 Lip 2009 Temat postu: |
|
A i owszem - Tessius wybuchnął śmiechem - Wcześniej muszę jednak złożyć wizytę u miejscowego kowala, chciałbym żeby spojrzał na moją włócznie - wskazał kciukiem na zawinięty w skórę duom przewieszony przez plecy -podczas małej potyczki obluzowało się główne ostrze. Nie byłem wstanie sam naprawić jej w górach - westchnął -nie znam się na tym jak ty i twoi bracia. |
|
|
BeronHeavyhand |
Wysłany: Sob 18:20, 04 Lip 2009 Temat postu: |
|
[ja tylko się wytłumaczyłem, co by nie było ]
Beron rozpromienił się. - Czy to oznacza wieczory przy piwie i opowieściach? |
|
|
Tessius |
Wysłany: Sob 18:06, 04 Lip 2009 Temat postu: |
|
[a tam, stary nawyk którego ciężko mi się pozbyć]
Właściwie jestem tutaj przejazdem. Wracam z gór. Nie dalej jak cztery dni drogi stąd miałem swoją kryjówkę w której spędziłem zimę i wiosnę. Pomyślałem, że zanim wyruszę traktem do Wrót wpadnę zobaczyć jak sobie poczynacie. Trochę się stęskniłem za waszymi gębami.
Nie będziesz miał mi za złe jeśli przenocuję u ciebie parę nocy zanim wyruszę dalej? |
|
|
BeronHeavyhand |
Wysłany: Sob 17:53, 04 Lip 2009 Temat postu: |
|
[jak coś, to ja nie piszę z dużej litery "Ci" itp, bo opisując, jak mówi jakaś postać nie robi się tego to zwrot grzecznościowy, przy pisaniu bezpośrednio]
Beron popatrzył na swoje ręce. - Ee... nie. Właśnie miałem wziąść sobie przerwę. Smarowałem koła od wagonów kopalnianych. Hm... co cię sprowadza w moje skromne progi? |
|
|
Tessius |
Wysłany: Sob 17:42, 04 Lip 2009 Temat postu: |
|
Tessius odwzajemnił uścisk krasnoluda - Ty zaś się nie zmieniłeś ani kapkę, jak zwykle zarobiony. Haha! Dobrze Cię widzieć całego i zdrowego. - poklepał druha po ramieniu - Chyba nie przeszkadzam Ci w pracy? |
|
|
BeronHeavyhand |
Wysłany: Sob 17:27, 04 Lip 2009 Temat postu: |
|
Ta. Hm. Cóż. Dobra. Poczekaj tu, idę po Berona. - Krasnolud dał znak drugiemu strażnikowi, żeby pilnował wejścia i sam zniknął za niewielką szparą w uchylonej bramie. Po kilkunastu minutach z wnęrza twierdzy wyszedł znudzony Beron a zaraz za nim wysunął się krasnal, który po niego poszedł. - To on Beronie. Ten tam twoim na kamieniu.
Beron stanął, jak wryty i ze zdziwieniem popatrzył na przybysza. Ręce po łokcie miał umazane jakimś smarem. Nagle na jego twarzy zawitał uśmiech i z rękoma do przodu zaczął iść w stronę gościa.
- Witaj Tessiusie, zwany też Grothordem!! Kupę czasu żem cię nie widzał szcholera! Ten mi gada o jakimś przybłędzie, co chce załapać się na darmowy browar, a to ty! - Beron przywitał Tessiusa uściskiem. - Wyrosłeś trocha, co? Nawet cię w plery porządnie klepnąć nie mogę. |
|
|
Tessius |
Wysłany: Sob 16:18, 04 Lip 2009 Temat postu: |
|
Człowiek wzruszył ramionami. Nic dziwnego, że mnie nie poznajesz, ponieważ długo mnie tu nie było. Idź więc do Berona i powiedz mu, że z odwiedzinami przyszedł do niego Tessius. Możesz mu powiedzieć również żeby szykował beczkę tego swojego ciemnego piwa bo tęsknie za nim jak cholera. Uśmiechnął się szczerze po czym znalazł sobie jakiś wygodny kamień i usiadł na nim w oczekiwaniu na Berona.
[Założyłem] |
|
|
BeronHeavyhand |
Wysłany: Sob 16:05, 04 Lip 2009 Temat postu: |
|
Krasnoludy popatrzyły po sobie i jeden zrobił krok w stronę przybysza.
- Kim jesteś? Nie rozpoznaję cię. - Zmarszczył brwi i uśmiechnął się krzywo z zaplecionymi na piersi rękoma. - Zdajesz się znać Berona, hę? Niby wojny nie ma, ale nie dam se młota odebrać. Nie znam cię, ale skoro chcesz zobaczyć Berona, to mogę po niego pójść. Jeśli nie będzie zbyt zajęty, to przylezi. Zdradź mi tylko imię swe, bo nie chcę fatygować szefa, jeśli ma okazać się, żeś jakiś nieznany chłop.
[Weź sobie konto załóż, bo z gościa pisać, to trochę nie wygląda Jasne, że się cieszymy ] |
|
|
Tessius |
Wysłany: Sob 14:35, 04 Lip 2009 Temat postu: |
|
Przeszywająco zimny wiatr dął od strony gór i miotał płaszczem wędrowca we wszystkich kierunkach. Tessius szedłszy, po stromej żwirowej ścieżce, nieustannie musiał przytrzymywać dłonią swój słomiany kapelusz aby wiatr go nie porwał. O ile dobrze pamiętał ścieżka zaraz skręci w lewo, po czym ostro się wznosząc doprowadzi go do kamiennych wrót. Idąc powolnym lecz pewnym krokiem zastanawiał się jak wielkiej zmianie uległa twierdza podczas jego nieobecności. Dumając tak przeszedł ostatni odcinek dzielący go od zamku i stanął przed bramą. Zdjąwszy kapelusz popatrzył się z ukosa na strażników pełniących wartę i rzekł: Wpuścicie mnie do środka Panowie? Czy może mnie nie pamiętacie i będę zmuszony stać na tym zimnie i o pustym brzuchu dopóty nie zjawi się sam Beron?
[wpadłem do was trochę pospamować, mam nadzieję, że się cieszycie;) ] |
|
|
Masha |
Wysłany: Pią 21:08, 13 Mar 2009 Temat postu: |
|
Masha uradowała się myślą o świeżych pączkach, ale również towarzystwem Berona, który okazał się bardzo gościnny. I weszli w głąb twierdzy rozmawiając i śmiejąc się w głos.
To idziemy do piekarni Dimba |
|
|