Autor |
Wiadomość |
Canavar |
Wysłany: Nie 1:54, 25 Sty 2009 Temat postu: |
|
Can wszedł po bitwie z drzewcem.... drzwiami by zacerować spodnie. W kuchni zawsze było widno toteż usiadł tam i rozpoczął swą pracę. Krew z jego rąk skapywała na podłogę ale nic sobie z tego nie robił. Przy szyciu zastanowiło go tylko jak skołować nowe drzwi zanim komuś zachce się samotności. Wymyślił więc, że zdejmie drzwi od piekarni Dimba... i tak nic się nie działo tam od dawna. Zacerował spodnie do końca, wziął kawał chleba i szynkę, posilił się bardzo szybko i poszedł wypełnić swój niecny plan. |
|
|
BeronHeavyhand |
Wysłany: Sob 7:47, 17 Sty 2009 Temat postu: |
|
Beron przyszedł w nocy do kuchni. Nikogo nie było. Nalał sobie piwa, usiadł na stołku i zaczął je samotnie sączyć. Nie ma to, jak browarek o 5:47... |
|
|
Krang |
Wysłany: Nie 15:36, 18 Maj 2008 Temat postu: |
|
Krasnolud wszedł do kuchni, zobaczył siedzącego tam Gryta i powiedział-Gryt!Mordo ty moja! Jest okazja! Napijmy się!-wziął kufle, nalał do nich piwa, postawił jeden przed Grytem, a drugi przed sobą i zaczął pić. |
|
|
Gryt Hum |
Wysłany: Sob 11:08, 17 Maj 2008 Temat postu: |
|
Gryt, mając w pamięci ostatnie historie z próbą dostania się do piwnic przez luk w kuchni, postanowił wybrać okrężną drogę. Wybór był słuszny, półorka nie spotkało tym razem nic nieprzyjemnego. Będąc już w kuchni zielonoskóry przyrządził sobie sporej wielkości obiadek. Nie pamiętając dokładnie drogi do sali biesiadnej postanowił zjeść go na miejscu. |
|
|
Belgar |
Wysłany: Czw 7:38, 08 Maj 2008 Temat postu: |
|
Belgar zobaczył gnoma, zrobił krok wtył i powiedział:
- Uważaj gnomie to moja kolacja! - ostrzegł |
|
|
Dimbo |
Wysłany: Czw 7:23, 08 Maj 2008 Temat postu: |
|
Gnom właśnie wszedł do kuchni, i przez przypadek wpadł na Belgara... |
|
|
Belgar |
Wysłany: Czw 7:20, 08 Maj 2008 Temat postu: |
|
Z tajemniczego worka, wyjął marchewkę która pokroił i wrzucił do garnka. Następnie, sięgnął do szafki gdzie dziś ukrył prosie.
- Tu, jesteś knurze! - Powiedział do świniaka.
Z ukrytej w worku sakwie miał majeranek. Roztarł go w ręce i posypał prosie. Odciął mu łapy i głowę i nadział na kija. W tym momencie zbliżył się do marchewki. Owinął sobie ręce szmatkami by się nie oparzyć, wylał wodę a pokrojona marchewka była już na ogromnym talerzu. Grzybki przekroił na połówki i przygotował patelnię. Przy użyciu smalcu, rozgrzał ją i wrzucił grzybki smażyły się kilka minut, po czym wylądowały koło marchewki w dekoracyjnej kompozycji. Na drugim ogniu wylądował główny gość programu - knurek. Pieczenie go było długie i nużące. Belgar często musiał zmieniać rękę którą kręcił świniaka. Upieczony świniak wylądował na talerzu.
Sięgnął jeszcze po cytrynę której sokiem spryskał knurka, oraz wygrzebał czerwoniutkiego pomidorka, którego pokroił i po układał koło knurka. Podniósł talerz.
-Choć tu moja kolacjo! - Zaniósł potrawę do swojej kwatery w twierdzy. |
|
|
Krang |
Wysłany: Śro 15:58, 07 Maj 2008 Temat postu: |
|
Krasnolud wszedł do kuchni z worem ziemniaków w jednej ręce i martwą świnią w drugiej. Podgrzał wodę w garnku, obrał ziemniaki, umył je, wrzucił do gara i zabrał się za świnie. Odpowiednio ją przyżądził, posiekał i zaczął smażyć. Wziął sobie jakiś talerz i kufel, nalał sobie piwa do kufla i siadł przy stole pijąc piwo i oczekując na gotowość potraw. Po dłuższym czasie wyjął ziemniaki i wpakował je sobie na talerz, potem wziął kotlety wieprzowe, które usmażył i wlożył je sobie na talerz. Nalał sobie piwa i z talerzem pełnym żarcia poszedł do sali biesiadnej. |
|
|
Belgar |
Wysłany: Wto 23:10, 06 Maj 2008 Temat postu: |
|
Belgar wkroczył do kuchni ze sporym, pełnym workiem. Wyjął z niego garnek który napełnił wodą. Wodę osolił i czekał aż się zagaduję. W tym czasie sięgnął do worka szukając czegoś w nim. |
|
|
Krang |
Wysłany: Pon 20:22, 05 Maj 2008 Temat postu: |
|
Krasnolud przyszedł do kuchni z burakiem, żeby go przygotować. Umył go, a potem utarł na tarcę. Następnie upiekł i tak powstała pyszna ciepła surówka, którą zjadł z apetytem i podszedł do klapy w podłodze prowadzącej do piwnicy. Po chwili wachania wskoczył do środka. |
|
|
Dyptek Wielkouchy |
Wysłany: Pon 15:28, 05 Maj 2008 Temat postu: |
|
Gnom zataczając się wpadł do kuchni. A zo to za dupa?! Rzekł gnom, patrząc na garnek z zupą. Podniósł garnek z kuchenki i zaraz potknął się o otwartą klapę do piwnicy. Dyptek podniósł się z podłogi. Schylił się, aby podnieść również garnek, ale w jego małej, gnomie i upitej głowie zakwitł nowy pomysł. Podniósł garnek z podłogi i zaczął nim wymachiwać, udając że to młot. Po kilku minutach biegania z garnkiem w roli młota, Dyptek natrafił na nadal otwartą klapę do piwnicy. Nie zdążył wyhamować. Przed spadnięciem, gnom zdążył tylko czknąć. |
|
|
Gryt Hum |
Wysłany: Nie 0:35, 04 Maj 2008 Temat postu: |
|
Gryt popatrzył jak mały gdzieś spieprzył, chciał pobiec za nim ale usłyszał głos krasnoluda wychodzącego z piwnicy. Po chwili Gryt zrozumiał, że Krang był tam gdzie on chciał być i momentalnie zmienił tok myślenia z Zabiję go na W piwnicy jest piwo.
Później półork przyuważył, że do ciemnej piwnicy wpada mały blask, dlatego podszedł do klapy i wychylił przez nią głowę, to co zobaczył wstrząsnęło nim. Tam były drzwi. Drzwi były lekko uchylone, dlatego światło z pochodni zamieszczonej na korytarzu wpadało do sali. Gryt wybiegł z kuchni z uśmiechem na pysku i wielkim guzem na czole.
- Tam są drzwi - powtarzał sobie w myślach z niedowierzaniem. |
|
|
Krang |
Wysłany: Sob 23:41, 03 Maj 2008 Temat postu: |
|
Krasnolud wygramoliwszy sie z piwnicy zobaczył, jak Gryt idzie wstronę Dimba z mordem na twarzy i wtedy krzyknął-Gryt zaczekaj, ja też chcę z nim pogadać! |
|
|
Dimbo |
Wysłany: Sob 23:38, 03 Maj 2008 Temat postu: |
|
O kuźwa!!! Gnom rzucił się w kierunku drzwi popłakując. Ale ja chciałem pomóc, chlip... |
|
|
Gryt Hum |
Wysłany: Sob 23:37, 03 Maj 2008 Temat postu: |
|
Zielony łapał się na zmianę to za głowę to za tyłek - upadek z wysokości na pośladki był równie nieprzyjemny jak walnięcie głową o sufit.
- Ja Cię... Ja Cię... Huh... - Oczy zaczęły mu żarzyć, a na twarzy malowała się mordercze intencję. Powoli wyciągnął ręce przed siebie i ruszył w kierunku małego |
|
|