|
www.braterskieprzymierze.fora.pl Witaj Nieznajomy! Trafiłeś właśnie na forum Braterskiego Przymierza! Klanu z zasadami i historią! Poznasz tutaj kilku ciekawych ludzi i weźmiesz udział w sesjach fabularnych. Po prostu zarejestruj się albo napisz do Przywódcy na gg. Nr: 10358881. ZA BP!!!
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BeronHeavyhand
Prezes - Kierownik
Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 4443
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 20 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć:
|
Wysłany: Pon 11:34, 10 Mar 2008 Temat postu: Sala treningowa |
|
|
To jest duża sala dla tych, którzy chcą podwyższyć swe umiejętności bojowe. Jest tutaj wiele przyrządów do ćwiczeń. Przy ścianach są liczne stojaki i beczki z bronią różnego rodzaju. Na ścianach wiszą zasobniki do łuków i kusz.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany: Pon 18:15, 10 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
*Do pomieszczenia wszedł niepewnym krokiem Mnich z wysuniętą lekko drowią kuszą gotową do wystrzału. Zdziwił go nowo otwarty kompleks jaskiń.Krasnoludy się postarały pomyślał po czym zaczął penetrować pomieszczanie szukając nowych rzeczy. Pomieszczenie nie było wielkie, ale za to dobrze wyposażone. Na środku sali leżała wielka miękka mata, chyba na wypadek niespodziewanych upadków. Po obu stronach ścian stały stojaki, głownie z krasnoludzką bronią, ale i znalazł się gdzie nie gdzie krótki miecz. [rumun] podszedł pod stojaki i ujrzał inne pomieszczenie nieco schowane i ukryte. Ruszył w stronę nowo odkrytego pomieszczenia i ujrzał stos kusz i grubych ciężkich łuków. W oddali stały wielkie słomiane tarcze. Człowiek podniósł jedną, ale stwierdził że takim ciężkim żelastwem nic nie ustrzeli. Wycelował więc swoją małą podręczną kuszą, ale nie wypuścił pocisku. Na powierzchni ciężko było dostać bełty nasiąknięte drowią trucizną, a nawet i samą truciznę. Człowiek wrócił do wcześniejszej sali treningowej i ujrzał kolejny nieco schowany pokoik. W nim znajdowały się drewniane i szmaciane stojaki, ale stojaki na kształt człowieka. [rumun] uśmiechną się w twarz swojego nowego drewnianego przyjaciela i wyciągnął swoje dwa bliźniacze sejmitary (miecze).*
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Pon 18:16, 10 Mar 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Pią 17:54, 21 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
*Po kilku godzinach ciężkiego treningu [rumun] postanowił dać sobie chwilę odpoczynku. Usiadł na ziemi by złapać kilka porządnych wdechów. Kiedy odpoczął i wstał z ziemi, zmienił zdanie. Nie chciał już wracać do cięcia drewna. Postanowił zwiedzać dalej*
[wyszedł]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dimbo
Piekarz
Dołączył: 21 Kwi 2008
Posty: 920
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: skądś tam, kto wie... Płeć:
|
Wysłany: Wto 20:49, 22 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
Gnom kontynuował zwiedzanie twierdzy. Tym razem do sali treningowej trafił. Rozejrzał się... Podszedł do beczki z bronią. Na broń nie zwrócił uwagi. Za to owa starawa beczka całą uwagę pochłonęła. Gnom opukał beczkę. Dębowe! Mocne!! Dimbo wyszedł i zwiedzał dalej...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Dimbo dnia Śro 16:21, 23 Kwi 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Belgar
Wojownik
Dołączył: 03 Mar 2008
Posty: 260
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Nie 7:47, 27 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
Belgar zbliżył się do drzwi sali treningowej. Skrzyżował ręce na piersi.
-No nieźle się Beron zrzucił -pomyślał.
Po chwili zadumy wyciągnął z pod pachy kartkę i przy pomocy młotka i gwoździa umocował ją na drzwiach.
Ogłoszenie!
Wyzwę na walkę, (w ramach treningu) każdego członka Braterskiego Przymierza (Jak się jakiś [10-letni zbok] zgłosi to wchodzi bez kolejki). Można mnie znaleźć w karczmie, i tam ustalimy miejsce i czas pojedynku
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Belgar dnia Nie 7:52, 27 Kwi 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Krang
Ambasador
Dołączył: 26 Kwi 2008
Posty: 1509
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa Płeć:
|
Wysłany: Wto 22:07, 06 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
Do sali treningowej wszedł krasnolud. Od razu nie zastanawiając się wyjął swój bojowy podszedł do manekina i zaczął wyprowadzać serię ciosów, przy tym odchylał się, odskakiwał, jakby walczył z prawdziwym przeciwnikiem, a nie jakąś kukłą. Po kilku godzinach treningu bronią białą, schował swój bojowy i podszedł do pudła z broniami do walki na odległość. Pomyślał, że warto by było podszkolić się w walce na dystans, bo w przyszłości dobre oko i sprawność bardzo mu się przydadzą. Wziął sobie ciężką kuszę i bełty, poszukał manekinów do których się strzela, załadował bełt, wycelował i strzelił. Bełt trafił w ścianę znajdującą się kilkanaście łokci od manekina.No, Krangu!-powiedział do siebie.-Czeka cię jeszcze dużo pracy jeśli ma z ciebie być dobry strzelec.-Po tych słowach wrócił do treningu.
W ten sposób krasnoludowi mineło kolejnych kilka godzin. Postanowił zakączyć dzisiejszy trening. Odłożył kuszę na miejsce i wyszedł z sali treningowej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Canavar
Długobrody
Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 1218
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Ełk Płeć:
|
Wysłany: Śro 22:33, 13 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Wszedł Can. Rozejrzał się w około. Od razu zauważył jednego z manekinów. Nie był to przedniej roboty strach ale nie sypało się jeszcze z niego. Kilka razy sprawdził co jest w jego wnętrzu po czym uderzył mu w głowę. Siano? Jak gdyby nie wierzył ponowił atak. Nie no to nie poziom dla krasnoluda! wykrzyknął z irytacją. Szybko pobiegł do swego laboratorium.
Wrócił po niecałym kwadransie z kilkoma płatami mocnej żelaznej blachy. A teraz do roboty Powiedział do siebie i począł owijać blachą manekina. Po połowie godziny manekin był gotowy. Wyglądał bardziej jak beczka z wypustkami ale Can był z siebie bardzo dumny. A teraz test z uśmiechem odrzekł Can i uderzył z furią w miejsce gdzie u człowieka występuje splot słoneczny. Ręka zadrżała i Can odczuł siłę swego ciosu jak jak też ból w środkowym palcu prawej ręki gdyż atakując nie ściągnął sygnetu. Ooooo tak odrzekł i zachichotał. Gdy już sprawdził resztę sprzętów ujrzał kartkę wiszącą na drzwiach. Przeczytał i zaśmiał się w głos mówiąc Belgar jak zawsze myśli tylko o jednym i wyszedł.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Canavar dnia Śro 22:34, 13 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tessius
Żółtodziób
Dołączył: 04 Lip 2009
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć:
|
Wysłany: Nie 21:52, 05 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Stare, drewniane drzwi niemiłosiernie zaskrzypiały gdy Tes je uchylał. Straszne to było doświadczenie. Nie dość, że zgrzyt odcisnął swoje piętno na bębenkach mnicha, to w dodatku niesiony echem po kamiennych korytarzach z pewnością zwiedził połowę twierdzy. - Dawno nikogo tutaj nie było - pomyślał - obowiązkowo trzeba naoliwić zawiasy. Mnich zrobił rundkę po sali i uważnie przyglądnął się sprzętom. Z jednej z wielu beczek wystawały żelazne rękojeści mieczy. Tessius dobył jednego z nich i przejechał ręką po klindze, zbierając tym samym warstewkę kurzu. Trzymając miecz w lewej dłoni sprawdzał jak jest wyważony, następnie szybko przerzucił do prawej i wykonał parę cięć, po czym wyraźnie znudzony odrzucił broń tam skąd ją wziął -To dobry miecz, ale nie dla mnie. Mnich jeszcze parę razy dobywał różnego rodzaju broń znajdującą się w sali, były to głownie włócznie, okute żelazem drągi i łuki, jednak żadnej z nich nie poświęcił dłuższej chwili. Dopiero dziwna beczka przekuła jego uwagę. Niewiele wody upłynęło w rzece gdy Tes z uśmiechem na twarzy zaczął okopywać obitego blachą manekina. Kopnięcia okrężne były bardzo mocne, ciosy idealnie spadały na głowę, tak, że goleń pozostawiał po sobie wgniecenia na blasze. Wyraźnie rozbawiony wypróbował całą gamę ciosów: kolanka na tułów, mawaszki na uda, łokcie w skronie itp. Spędził tak parę długich chwil i gdy z manekina nie było już co zbierać postanowił wracać. - Muszę pogadać z Iaso, może będzie w stanie zrobić jakiegoś porządniejszego? Wyszedłszy z sali odruchowo chwycił za klamkę i pociągnął drzwi za sobą. Historia się powtórzyła. Chroniąc uszy dłońmi mamrotał coś pod nosem, by nagle przyśpieszyć kroku i ruszyć w kierunku magazynu. Zawiasy, zawiasy są priorytetem!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|